Panna cotta:

Śmietankę podgrzewamy ze słodzikiem i wanilią. Dodajemy namoczoną żelatynę, mieszamy. Przelewamy do foremki i odstawiamy do stężenia.

Mus wiśniowy:

Mus podgrzewamy, dodajemy namoczoną żelatynę i mieszamy aż do rozpuszczenia. Chłodzimy. Śmietankę ubijamy na pół sztywno a następnie wlewamy do niej powoli, (mieszając delikatnie łopatką) zimny mus wiśniowy. Wlewamy na zastygniętą panna cotte i odstawiamy do stężenia. 

Czekoladowe cremeaux:

Syrop podgrzewamy w mikrofali lub w kąpieli wodnej żeby był bardziej płynny. Dodajemy żółtko i mieszamy (nie ubijamy!) aż zemulgują. Słodzików jak erytrytol czy sukraloza oczywiście nie trzeba podgrzewać, dodajemy je od razu do żółtka. Mleko i śmietankę podgrzewamy prawie do zagotowania następnie połowę, cienkim strumieniem i cały czas mieszając wlewamy do masy jajecznej, a następnie przelewamy ja do reszty śmietanki. Podgrzewamy raz jeszcze (maksymalnie do 85 st żeby nie zrobiła się jajecznica). Powstały płyn dobrze jest przelać przez sitko lub zmiksować żeby pozbyć się grudek. Czekoladę siekamy na drobne kawałeczki, wrzucamy do miski i zalewamy gorącą masą mleczno jajeczną. Po 2-3 min czekolada powinna się rozpuścić. Mieszamy dokładnie (dobrze jest zblendować). Krem wlewamy do foremki/miseczki i odstawiamy na kilka godzin do lodówki, do pełnego stężenia.